Jak Niemożliwe, staje się Możliwe.

Posts tagged ‘Phetchaburi’

Pożegnanie z Tajlandią.

„Który kraj wolisz, Tajlandię czy Malezję?” – usłyszałam dzisiaj przy śniadaniu. Spojrzałam na rozmówcę, 70-letni właściciel hotelu w Georgetown (który, po moich wykrętnych odpowiedziach, przyznał, że pochodzi z Indonezji). I szczerze mówiąc, ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie. W Europie łatwo jest się ustosunkować – Francja czy Włochy, Brytania czy Szwecja, Grecja czy Chorwacja. Każdy z Europejskich krajów ma swoją unikatową osobowość, coś co go w jasny sposób określa i wyróżnia. Tutaj, niestety, jest inaczej.

Zaczynając od kuchni, poprzez architekturę, taniec, malarstwo, modę, obyczaje, kończąc na urodzie – wszystko jest do siebie podobne. I niby nazywanie tego rejonu Indochinami powinno to usprawiedliwiać, ja jednak czuję się trochę rozczarowana. O silnych wpływach europejskich kolonizatorów nie wspominając, bo o tym chcę później.

Tajlandia to kraj wyjątkowy. Niesamowite krajobrazy, powalające pięknem bogactwo morza, przepyszna kuchnia i wyjątkowo otwarci ludzie. Zwiedziłam tylko niewielką część, od Bangkoku na południe i muszę przyznać, że trzeba tu wrócić, by poznać więcej (co jak wiecie, mi się nie zdarza). Generalnie Azja jest tak odmienna od tego co znam, że stereotypowe podejście zupełnie nie wystarcza i uważam że trzeba tu wrócić co najmniej kilka razy, by naprawdę poznać ten kraj.

Bangkok w swoim urbanistycznym nieładzie i słońcem przykrytym smogiem, rajskie plaże i imprezujący mieszkańcy Koh Phi Phi, palmy i gekony na Koh Jum, małpy i słodkości w Phetchaburi oraz spokój, świątynie i wycieczki Krabi – to elementy mojej przygody, których nie wolno pominąć.  Tajlandia to kraj pełen kontrastów, o silnej osobowości, który zdecydowanie należy odwiedzić.  Wielokrotnie. I takiego planu będę się trzymać!

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Scena dramatyczna.

Czas: wczesne popołudnie, GMT+7,  wtorek, luty, 2011

Miejsce: wejście/wyjście z jaskini Khao Luang, Phetchaburi, Tajlandia, Indochiny, Azja, Ziemia

Występują: Małpa Makaki, Człowiek Tyś

Rekwizyty: butelka 0,75l z wodą, aparat, murek, drzewo

Akt 1

Słońce wysoko nad horyzontem. W tle śpiew tropikalnego ptactwa. Lekki podmuch wiatru. Palmy kołyszą się spokojnie. Żadnych ludzi w zasięgu wzroku. Powoli, na schodach prowadzących ze wspaniałej jaskini pojawia się postać. Kobieta.

Dyszy. Ociera z czoła pot. Niesie torbę. Przystaje. Wyciąga butelkę wody. Bierze kilka łapczywych łyków.

Tyś: uuufffff…

Po chwili rusza w dół schodów. W połowie drogi spada przed nią gałązka. Patrzy w górę. Nic. Kołyszące się powoli gałęzie. Sięga do torby. Bierze łyka wody.

Tyś: (myśli); Okropny upał… upiję, to chociaż torba będzie lżejsza…

(mówi); oohhh…

Nagle szelest i dziwny szurający dźwięk. Odwraca głowę. Na jednej z gałęzi drzewa siedzi małpa. Przygląda się z zaciekawieniem. Tyś wyciąga aparat. Małpa schodzi na niższą gałąź. Pstryk. Pstryk. Pstryk. Pstryk… Małpa pozuje. Patrzy. Schodzi niżej, trzyma się pnia. Pstryk. Pstryk.

Tyś: (myśli); Ale numer, małpa. Dzika małpa. I to pozująca. I na mnie patrzy. Inteligentne zwierzaki jednak. heheh, z mordki podobna do licealnej nauczycielki biologi. Ha, jaki ten świat mały. No nie mogę, małpa!! Ale będą bajeranckie fotki! Gaga się uśmieje!

Pstryk. Pstryk. Małpa schodzi na murek. Podchodzi bliżej. Tyś w szoku. Małpa łapie za obiektyw. Ogląda z prawej, z lewej. Odchodzi. Tyś odwraca się za nią. Małpa podchodzi do torby zostawionej na murku. Zagląda. Pusta. Patrzy na waścicielkę. Pstryk. Pstryk. W ciągu ułamka sekundy, Małpa złapała za butelkę z wodą, śmignęła wzdłóż murka. Skok. Skok. I już spowrotem wysoko na drzewie….

Tyś: (ze szczęką opuszczoną do kostek) hee?? Chyba sobie kpisz mała!! Oddawaj!!!

Małpa: (z wielkim uśmiechem) uhahauhahaaaa!!!!

Tyś: I jeszcze się ze mnie śmiejesz, złodziejko mała!!?? Taka cena za pozowanie??

Małpa: uuuuhahauhahaaaa!!!!

Tyś: (śmiejąc się) no tak, i kto tu bardziej inteligentny, tak dać się nabrać…

Jeszcze jedna pamiątkowa fotografia. Dowód oszukania przez małpę. Butelka wody warta była całego tego teatru. Tyś odchodzi uśmiechnięty.

Akt 2.

Żar leje się z nieba. Gorący asfalt wijący się między pagórkami. 2 kilometry od jaskini. Kolejne 1,5 kilometra do miasta. Tyś maszeruje coraz wolniej. A małpa już wcale nie jest taka zabawna…

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.