Jak Niemożliwe, staje się Możliwe.

Archive for the ‘Kuala Lumpur’ Category

5 dni!

Kochani!!! Zostało niecałe 5 dni do zakończenia akcji! Z dzisiejszymi wpływami, na koncie mam 2730zł – to naprawdę dużo!! Jeszcze troszeczkę i przekroczymy 3000zł – twój wpływ może dużo zmienić!!!! około 40 osób przyłączyło się do akcji, to dwa razy więcej niż w zeszłym roku!! Jesteście niesamowici!!

Tymczasem w Siem Reap już zaczęły padać deszcze, musimy się spieszyć! 23.06 kończy się umowa z dzierżawcą Błękitnego Domku, dzieciaki będą musiały się przenieść. Nasz tydzień w Kambodży zapowiada się bardzo pracowicie!! Wasza pomoc z pewnością przyspieszy proces!!!

Przypominam, na wpłaty czekam do piątku, najpóźniej do soboty rano! W poniedziałek wszystkie przelewy powinnam mieć zaksięgowane na koncie! I ruszamy z Akcją!!!!

Z upalnego, jak zwykle, Kuala Lumpur – pozdrawia – Tyśka :)

Stabilizacja i tęsknota.

Dziś mijają 3 miesiące, od naszego przyjazdu do Kuala Lumpur.

Niesamowite, jak ten czas szybko leci. Choć jak mój Przyjaciel niedawno powiedział „Myślałem, że to ponad pół roku, tak długo już was nie ma”.  Czas płynie inaczej, dla tych, którzy zostają i dla tych, którzy wyjechali…

Życie powoli się układa, znaleźliśmy wygodne lokum, pracuję w fajnej firmie, zarabiam wystarczająco, z perspektywą na więcej. On świetnie sobie radzi, choć nie lubię naszego życia nazywać „sobie radzeniem”. Po prostu jest. I jest dobrze.

 

Stabilizacja, przynosi ze sobą powrót do starych nawyków.

Wielu chcą-nie-chcąc musieliśmy się pozbyć. Kolacje przy winie i wariacji francuskich czy włoskich serów,  popcorn do filmu, małych road-tripów do Szczecinka, Gdańska czy Wrocławia, shoppingu w IKEI – wszystko tutaj, z różnych powodów, jest niemożliwe. Są nawyki, które zniknęły i już nie chcemy do nich wracać. Na szczęście.

 

Stabilizacja przynosi ze sobą większą tęsknotę.

Kiedy świat nie jest już taki „nowy” i „inny”, zaczynasz się czuć jak u siebie, zaczyna brakować tych najważniejszych czynników. Rozmów przy kawce z Tą najlepszą, czy kina z Tym najbliższym. Wypadu z Siostrami, rad Mamy, marzeń Taty. Radości dzielenia się smutkiem. Nawet kłótni brakuje, kiedy związek z Nim jest wciąż idealny. Brakuje ludzi, bez których to wszystko i tak wydaje się szare. Jedyne co można zrobić, to pisać. Do Was.

 

Stabilizacja przynosi też miejsce, na nowe marzenia.

Kiedy jedno już jest spełnione, czas na kolejne. A co dzień rodzą się nowe. Choć w dzień taki jak dziś, marzy mi się zorganizować grilla, robić drinki, przygotować Procentowego Arbuza, sałatki, kanapeczki – i świętować z Wami właśnie. Każdy jest zaproszony. Jest basen, palmy i gwieździste niebo. Muzyka i tańce. Jest tylko jeden haczyk – takie marzenie, trzeba spełnić grupowo…

 

Kiedy odebrać Cię z lotniska?

 

Tydzień: 10

Dziesięć tygodni za nami. Tylko dwa tematy, nasuwają się na myśl:

Czego nam brakuje (kolejność nie-przypadkowa)

  1. Kiełbasy, wędlin, szyneczki i smalcu
  2. Mruczenia Kota (w ogóle Kota w całości)
  3. Wtulania w ciepłą kołdrę, kiedy zrobi się chłodno w środku nocy (tu w łóżku jestem ja, poduszki, On i 30*C)
  4. Kawy z przyjacielem
  5. Szalików, chustek, apaszek i pasków
  6. Wina z lwem za 10zł  z Bierdonki
  7. Spaceru po Spocie
  8. Twarożku i kwaśnej śmietany
  9. Pierogów babuni
  10.  Piwa z przyjacielem
  11.  Powideł śliwkowych
  12.  Ogórków kiszonych, papryki konserwowej
  13.  Chleba z pszennej mąki
  14.  Budzącej się przyrody
  15.  Chrzanu
  16.  Kaszy gryczanej
  17.  Lasu iglastego
  18.  Grupowych  wypadów do multikina
  19.  Spacerów po Gdańsku, z kubkiem PiKawy
  20.  Ciebie

Czego nam nie brakuje:

  1. Zimna
  2. Szarości
  3. Tłoku w tramwaju
  4. Marudzenia na pogodę
  5. Polityki
  6. Polskiej telewizji
  7. Kiepskiej muzy w radiu
  8. Dziurawych dróg
  9. Niedojrzałych ananasów
  10.  Drogiego paliwa
  11.  Kolejek w urzędzie, wrednych ekspedientek
  12.  Zimnego morza
  13.  Sąsiedzkiej zawiści
  14.  Kościoła (katolicyzm w porównaniu, jest taką smutną religią)
  15.  Oszustów w pracy
  16.  Drogich storczyków
  17.  Fotoradarów, mandatów i policji
  18.  Podatków (a właściwie zaniżonej wypłaty, bo podatek trzeba odciągnąć)
  19.  Zimowych płaszczy i mokrych butów
  20.   Problemów z lokatorami, z właścicielami i sąsiadami.

The Ośmiornica.

Zapraszam do obejrzenia pierwszego filmu, nakręconego przy okazji pierwszego „kontaktu” z ośmiornicami.  Przepraszam za miny i „drugą brodę” – ciężko było się powstrzymać, nie miałam świadomości że tak paskudnie to wygląda! Do następnej produkcji – strzelę make-up :))

Jeszcze trochę poćwiczę, za miesiąc/dwa zapraszam na obiad! Familia – jesteście pierwsi w kolejce! :)

Kliknij na link:

http://www.youtube.com/watch?v=0Vm8pwCcrRE

 

Wielka Niedziela, Wielka Tęsknota i odwieczna z nią Walka.

Szczęście, że jajka wszędzie na świecie, smakują tak samo…

(…)

Jak moja mama zauważyła, w ostatnim z naszych maili „wiem, wiem, to już drugie święta kiedy cię nie ma, wiem, ale co z tego…” I tak jak Ona i ja, oczekujemy, że będzie łatwiej przeżyć święta osobno, jeśli raz się to już przećwiczyło. Otóż, nieważne ile ćwiczysz rozstania,  rozłąkę i tęsknotę – zawsze tak samo boli serce!  I szaleje głowa – ponad tydzień rozdrażnienia i napięcia, by dopiero przy szklaneczce whiskey dojść, że to „chandra domowa”. To jest ten moment, kiedy jeszcze mieszkając w Gdańsku, rzucałam wszytko, i jechałam do domu…

Gdyby nie On, z pewnością zapomniałabym o świątecznych przygotowaniach, spakowała plecak i pojechała na jakąś wyspę lub w głąb dżungli. Łatwiej tak nie płakać, jak dzieje się coś ekscytującego. 3 lata temu pojechałam do Rzymu. Wieczne miasto,  tłumy pielgrzymów, smaki i zapachy, ciepły apeniński wiatr.

Tym razem, jest nas dwoje. I to Jego pierwsze święta poza domem. Więc przełykam tęsknotę i organizuję świąteczne przysmaki. Sałatka jarzynowa (bez kiszonych ogórków i pora) , jajeczka przepiórcze (jako malowane) i kurze, chleb i bagietka na mące żytniej (wyjątkowo ciężkie do upolowania w KL), kiełbaski (wieprzowe – zakazane – jak się nasi lokatorzy dowiedzą, że są w lodówce, czeka nas eksmisja… za kiełbaski), rosół kurzęcy, nawet na ser żółty się szarpnęliśmy (średnio, 100zł za kilogram najzwyklejszej goudy….). Znalazłam bułeczki drożdżowe podobne do naszej babki (nie mamy piekarnika niestety) i za pieczeń musi nam wystarczyć wieprzowy SPAM (puszka mielonki :P). Iluzja zachowana? moim zdaniem jest do d***y takie udawanie! Ale próbować trzeba.

Życie na obczyźnie, ma swoje plusy i minusy. Nie rozumiesz polityki i plotek, ale i ekspedientki w spożywczym. Jesteś kulturowo wyjątkowy, ale i anonimowo nijaki. Zawsze świeci słońce, nawet, kiedy masz ochotę na depresyjną szarość. Owoce, warzywa, krewetki – taniocha cały rok, zapomnij o serze, śmietanie, wędlinach i pachnącym chlebie. Tęsknota za rodziną i przyjaciółmi, nadaje wielkiej wartości każdej wspólnie spędzonej chwili – cenisz i pielęgnujesz każde wspomnienie i kontakt. Ale nie możesz się po prostu przytulić.

W momentach zwątpienia, jak dziś, myślę sobie „olać tą przygodę, to inne życie, olać te tropiki i kolorowych ludzi… durna baba, która tam miała wszystko, a wyjechała szukać cholera wie czego…. przecież tam mam wszystko. Po prostu kup bilet i wróć…” Wiemy, że to niemożliwe. (Bo, nie mamy  szmalu na bilet, hahahah)  Jeszcze nie znaleźliśmy tego, czego szukamy. Ale czuję, że jest już blisko…

Jak do grudnia nie uzbieramy dudków na przylot do Polski, to już wiem co będziemy robić. Na pewno nie będziemy przystrajać palmy w papierowe bombeczki. I udawać że płaszczka to karp. Oj nie, będziemy nurkować z rekinami wielorybimi i polować na kraby giganty, na Wyspach Bożego Narodzenia! Tak, są tu, niedaleko…