Jak Niemożliwe, staje się Możliwe.

Archive for the ‘BigDay’ Category

Dzieję się!!

Minęły niecałe 2 tygodnie od rozpoczęcia akcji, a już uzbieraliśmy ponad 2000zł i przyłączyło się do pomocy około 30 osób!

Przyjaciele, rodzina, znajomi znajomych, ale też ci, których nie miałam przyjemności poznać osobiście – dziękuję!

Jesteście naprawdę wspaniali, dziękuję za wiarę we mnie i pomoc, w osiągnięciu celów, których sama nie jestem jeszcze w stanie osiągnąć! Dziękuję, iż mimo odległości jaka nas dzieli, chcecie pomóc grupie dzieci, dać im szansę na lepsze życie. Dziękuję, że dzięki Wam, zawsze będę dumnie patrzeć w stronę domu…

Pozostało jeszcze 10 dni do zakończenia akcji zbierania pieniędzy, w przyszłą niedzielę lądujemy w Siem Reap, by od poniedziałku akcja Błękitny Domek, Wasza pomoc, dotarła do dzieciaków! To będzie wspaniały dzień!!

Wy, których przelew mam już na koncie, dziękuję! Nie ustawajcie jednak w walce, przekazujcie wieści znajomym, opowiedzcie im historię Błękitnego Domku! Ty, który to czytasz, a wciąż nie masz pewności czy przelew ma sens, czy warto – odwiedź stronę  mieszkańców Domku http://cdochildren.wordpress.com/ – przekonaj się sam, jak wspaniałe istoty mieszkają w tym biednym kraju!

Dlaczego dzieciaki potrzebują nowego domu?

Co roku, w czasie pory deszczowej (Lipiec – Listopad) miasto zalewane jest całkowicie, wodami spływającymi do Jeziora Tonle Sap. Duża część domów budowanych jest na wysokich palach, to jednak nie wystarcza, gdyż większość życia to czy się przecież na ziemi. Mimo powodzi, mieszkańcy nie opuszczą tego terenu, gdyż bliska odległość kompleksu Angkor, sławna świątynia Angkor Wat, generuje ruch turystyczny, który dla 98% mieszkańców, jest jedynym źródłem utrzymania. Kilka miesięcy sezonu turystycznego, zapewnia pieniądze, niestety warte przecierpienia dramatów powodzi.

Teren, na którym stoi Błękitny Domek, jest zalewany co roku, a poziom wody waha się od 1-3m. Z tego względu jest to tani teren, tylko tu stać było Mom i jej męża na kupno działki. Poza tym, jest to teren z dala od turystycznego centrum miasta, dzieci są bezpieczniejsze, mniej narażone na okrutne wpływy skomercjalizowanego świata, gdzie jedyną wartością, jest pieniądz. Nowa działka, którą planują kupić, jest w odrobinę lepszej lokalizacji, co najważniejsze, jest większy. Można będzie tam zbudować dom odpowiedni dla wszystkich, na betonowych słupach, podwyższonych łazienkach i kuchni, tak, aby mimo powodzi, dzieci mogły normalnie funkcjonować.

Tak wyglądała powódź w zeszłym roku:

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

 

Linki do filmów na YouTube:

http://www.youtube.com/watch?v=lYjkcs_G_AU&feature=related

Jak zalało inny dom zastępczy w Siem Reap: http://www.youtube.com/watch?v=ibrO8fsEx24

 

Jest duża szansa, że w tym roku, zanim spadną pierwsze deszcze, uda się zbudować nowy dom! Dlatego pieniądze są tak ważne, im szybciej zaczniemy, tym lepiej dzieci będą przygotowane na powodzie. W większym domu, będą mogły się uczyć, bawić i jeść, będzie sucho i ciepło, podczas tych trudnych miesięcy. Mom, przysłała mi plan budowy domu, nie jest skomplikowany, klimat tutaj pozwala budować szybko i lekko.

Ja i Piotrek jesteśmy już w pełnej gotowości, by pracować przy budowie, pomóc ile tylko się da! Mocno wierzę, że odmienimy życie tych dzieci!

W końcu Błękitny Domek, to świat pełen marzeń…

 

Błękitny Domek – strona techniczna.

17.06.2012 (niedziela) rano  lądujemy z Piotrem w Siem Reap. Zrzucamy plecaki w hostelu, szybkie śniadanko i około 11 przed południem, planujemy dotrzeć do Błękitnego Domku. Dzień cały chcemy spędzić z dzieciakami, bawić się i rozmawiać, przede wszystkim jednak, chcemy poznać plany rozbudowy, budżet i inne potrzeby dzieci!

W poniedziałek, 18.06, z lokalnego oddziału banku, chcę wypłacić całą sumę, w dolarach (popularnie/zamiennie używana waluta w Kambodży), podzielić zebrane pieniądze według potrzeb (dom/szkoła/bieżące potrzeby) i ruszyć na zakupy!

WAŻNE: W związku z bankowymi procedurami, aby Twoja Pomoc dotarła do Kambodży do poniedziałku, czas na przelewy trwa do piątku 15.06. W tytule wpisz „Na domek”, wszystko będzie jasne!

Od poniedziałku, będziemy mieli dokładnie 5 dni! 5 dni na odmianę życia i pomoc dzieciom, którym życie nie dało dużej szansy!

Do Kuala Lumpur wracamy w niedzielę 24.06, gdzieś w międzyczasie planujemy tylko odwiedzić Angkor Wat i pozostałe świątynie,  Piotr musi je zobaczyć, a i ja ostatnim razem byłam tu przecież w pracy :)

Mamy niecałe 3 tygodnie!

Nie zwlekaj, kliknij przelew już dziś!

W tym roku na większą skalę, pobijemy rekord ilości zebranych pieniędzy!!!!

Zbudujmy dzieciakom dom!

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Tak ich domek wyglądał rok temu!

Akcja Kambodża – Błękitny Domek

      Ponad rok temu, w kraju zlanym słońcem, trafiłam na mały niebieski domek. Jego mieszkańcy, wpłynęli na moje życie, dodając energii, siły i wiary! Przepełnili miłością. 22 bezbronne duszyczki, które nie prosiły o nic, a dały tak wiele. Siem Reap. Dzieciaki. I niekończąca się radość….

     Zeszłoroczna, szybko i spontanicznie zorganizowana akcja, przyniosła niesamowite rezultaty! Ponad 500 dolarów (około 1500zł), 3 godziny zakupów, produkty spożywcze, chemia gospodarcza, zestawy do nauki, nie zapominajmy o 12 kurach, no i małych zabawkowych przyjemnościach – cóż to była za akcja! Pod hasłem „Polska, kury i jabłka” długo pozostanie w pamięci tych, którzy pomogli!

      Dziś, ponad 3 miesiące od przeprowadzki do Malezji, postanowiłam wrócić do Błękitnego Domku, odwiedzić moich małych braci i siostry. Pisaliśmy do siebie maile przez ponad rok. 17 czerwca 2012, spełnię obietnicę – przyjadę znów się z nimi pobawić!

       W tym roku,  błękitny domek zamieszkuje 25 dzieci! Potrzebna jest rozbudowa. Kontaktowałam się już z Mom (prowazącą dom), przekazała, że potrzebne są pieniądze na materiały budowlane i wykończeniowe. Chcemy pomóc nie tylko finansowo, pomożemy zbudować nowy dom! Architekta i inżyniera już mają – dotrzemy tam za 3 tygodnie!  Pomożemy, ze zdwojoną siłą!

       Organizujemy więc zbiórkę pieniędzy, na materiały budowlane, na zapasy spożywcze i niezbędne dla dzieci przedmioty. Przebijmy zesłoroczne 520$, zbudujmy razem dom dla dzieci, które mimo ciężkiego losu, uczą się, bawią i wierzą w dobro ludzi!

       Wiem, że słyszałeś już tysiące takich próśb. Tym razem, jest inaczej. Dlaczego? Bo ja, my jesteśmy tu i teraz, dopilnujemy żeby pieniądze zostały wydane dokładnie na potrzebne cegły, farbę i cement. Na zeszyty i ryż. Możesz odmienić ciężkie życie małych szkrabów tysiące kilometrów dalej, to nie trudne!

Dziękujemy!

Linki do opisu zeszłorocznej akcji:

https://imposibilis.wordpress.com/2011/01/26/usmiech-i-lzy/

https://imposibilis.wordpress.com/2011/02/04/polska-kury-i-jablka/

https://imposibilis.wordpress.com/2011/02/06/polska-kury-i-jablka-fotorelacja/

https://imposibilis.wordpress.com/2011/02/13/glos/

Dane do przelewu:

Bank Zachodni WBK

Martyna Lewandowska, Piotr Łańcucki

93 1090 1287 0000 0001 1678 5338

(Nasze wspólne konto, prowadzone w złotówkach. 18.06.2012, wszystkie przelane pieniądze wybierzemy z banku w Kambodży, w dolarach USA. W ten sposób, unikniemy potrójnego przewalutowania i prowizji za bankomaty.)

Stabilizacja i tęsknota.

Dziś mijają 3 miesiące, od naszego przyjazdu do Kuala Lumpur.

Niesamowite, jak ten czas szybko leci. Choć jak mój Przyjaciel niedawno powiedział „Myślałem, że to ponad pół roku, tak długo już was nie ma”.  Czas płynie inaczej, dla tych, którzy zostają i dla tych, którzy wyjechali…

Życie powoli się układa, znaleźliśmy wygodne lokum, pracuję w fajnej firmie, zarabiam wystarczająco, z perspektywą na więcej. On świetnie sobie radzi, choć nie lubię naszego życia nazywać „sobie radzeniem”. Po prostu jest. I jest dobrze.

 

Stabilizacja, przynosi ze sobą powrót do starych nawyków.

Wielu chcą-nie-chcąc musieliśmy się pozbyć. Kolacje przy winie i wariacji francuskich czy włoskich serów,  popcorn do filmu, małych road-tripów do Szczecinka, Gdańska czy Wrocławia, shoppingu w IKEI – wszystko tutaj, z różnych powodów, jest niemożliwe. Są nawyki, które zniknęły i już nie chcemy do nich wracać. Na szczęście.

 

Stabilizacja przynosi ze sobą większą tęsknotę.

Kiedy świat nie jest już taki „nowy” i „inny”, zaczynasz się czuć jak u siebie, zaczyna brakować tych najważniejszych czynników. Rozmów przy kawce z Tą najlepszą, czy kina z Tym najbliższym. Wypadu z Siostrami, rad Mamy, marzeń Taty. Radości dzielenia się smutkiem. Nawet kłótni brakuje, kiedy związek z Nim jest wciąż idealny. Brakuje ludzi, bez których to wszystko i tak wydaje się szare. Jedyne co można zrobić, to pisać. Do Was.

 

Stabilizacja przynosi też miejsce, na nowe marzenia.

Kiedy jedno już jest spełnione, czas na kolejne. A co dzień rodzą się nowe. Choć w dzień taki jak dziś, marzy mi się zorganizować grilla, robić drinki, przygotować Procentowego Arbuza, sałatki, kanapeczki – i świętować z Wami właśnie. Każdy jest zaproszony. Jest basen, palmy i gwieździste niebo. Muzyka i tańce. Jest tylko jeden haczyk – takie marzenie, trzeba spełnić grupowo…

 

Kiedy odebrać Cię z lotniska?

 

KL – dzień 6

Skłamałabym, mówiąc, że nie mam stracha…

Stracha na wróble dosłownie, bo przecież wiem, że doskonale damy sobie radę :) Jednak po przebyciu prawie 15.000 km, zapożyczeniu u większości rodziny, kredytach i sprzedaży dobytku – głupio byłoby wracać NA tarczy. Wiem, wiem, mówiłam że jak trzeba będzie wrócić, to wrócę, nie będę przecież spać pod mostem… ci, co mnie dobrze znają, wiedzą, że prędzej sprzedam nerkę, niż dam się zaciągnąć z powrotem do Polski.

Nie ważne, że dziś spędziliśmy 7h przemieszczając się z mieszkania A, do B, przez C, z przerwą na lunch, by biegiem dotrzeć do D. Nie ważne, że co 15min (najczęściej jednak kiedy byliśmy na zewnątrz) padał deszcz. Nie ważne, że koszule mieliśmy mokre od wewnątrz i zewnątrz :)I Polka w ambasadzie była wredna. I nie obchodzi mnie to, że wydaliśmy nasz dwudniowy budżet. (najwyżej jutro nie zjem, mam w końcu zapasy :P) Nie ważne to wszystko!!!!

Jedyne, co się liczy, to to, że On jest tu ze mną! I że wierzymy w To. I nie ma znaczenia, gdzie będziemy za pół roku, czy pięć. Bo dziś, tu i teraz, w chłodnym powiewie zachodniego wiatru, patrząc na migoczące Twin Towers, w lutym, w shortach – jesteśmy szczęśliwi.

A strachy na wróble, niech wracają skąd przyszły.