Jak Niemożliwe, staje się Możliwe.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Podczas wizyty w Błękitnym Domku, udało mi się zdobyć od Mum odrobinę materiałów i informacji o dzieciach! Jakiś czas temu, jeden z wolontariuszy przygotował dla CDO tabliczki z informacjami o dzieciakach. W poniższej galerii znajdziecie tylko 28 małych mieszkańców, siedmioro dzieci mieszka w domu dopiero od kilku tygodni. Znajdziecie tu takie informacje jak data urodzin, członkowie rodziny, rodzeństwo w domku i marzenia dzieciaków na przyszłość.  No i to, co lubią najbardziej!

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu z finału akcji!

kliknij: -> http://www.youtube.com/watch?v=0jqeelj3A-o

Dziękuję wspaniałej grupie osób, które przyłączyły się do akcji Błękitny Domek!!  Trzeba mieć naprawdę wielkie serce, żeby dotrzeć z pomocą do dzieci, żyjących po drugiej stronie globu! Dziękujemy!

Oto oni, dzięki Wam, życie w Błękitnym Domku będzie bardziej radosne!

  • JOANNA RYBCZYŃSKA Z GRUDZIĄDZA
  • SŁAWOMIR PIOTR BURSIEWICZ  Z GDYNI
  • ALICJA SYCHLA  ZE  SZCZECINKA
  • RÓŻA MOJSIEWICZ ZE SZCZECINKA
  • ANNA MAGDALENA GÓRAJSKA (z narzeczonym) Z  WARSZAWY
  • MICHAŁ PIOTR BUKOWSKI Z  WARSZAWY
  • NOWICKA ALEKSANDRA EWA Z PIASECZNA
  • PAWEŁ SWIOKŁA ZE SZCZECINKA
  • CHMURSKA EMILIA  ZE  SZCZECINKA (AKTUALNIE Z POZNANIA)      
  •  MIROSŁAW DRAB  ZE SZCZECINKA (AKTUALNIE Z POZNANIA)          
  • KACPER JACEK KADŁUBISKI  Z  GDAŃSKA
  • CZESŁAWA LEWANDOWSKA ZE  SZCZECINKA
  • WOJTEK MACIEJEWSKI Z SYDNEY, AUSTRALIA
  • DOROTA NOWOŚWIECKA ZE SZCZECINA
  • MAGDALENA WOŁYNIEC  ZE SZCZECINKA
  • JOANNA DOMKE ZE SZCZECINKA
  • ADAMIAK KATARZYNA ZE SZCZECINKA
  • MACIEJ KLIMEK  Z BIAŁEGOSTOKU
  • BARTOSZ JURIEWICZ ZE SZCZECINKA (AKTUALNIE ZE SZCZECINA)
  • AGATA LEWANDOWSKA ZE SZCZECINKA
  • OLGIERD KRZYŻANOWSKI (z rodziną) Z RACULA
  • ŻÓŁTOWSKI MICHAŁ Z GDAŃSKA
  • ARTUR RYŻKO Z WARSZAWY
  • ZBIGNIEW MICHAŁ ZIĘBA Z NADARZYNA
  • BARTŁOMIEJ KROPIDŁOWSKI ZE SZCZECINKA
  • BIERNACKA ANNA Z BIAŁEGOSTOKU
  • JOLANTA I WIESŁAW ŁUCZAK  Z TRZESIEKI (SZCZECINEK)
  • MAGDALENA GÓRSKA  Z POZNANIA
  • KATARZYNA SMOLAK ZE SZCZECINKA (AKTUALNIE Z POZNANIA)          
  • PAULINA ORYNICZ + Bank DB PBC  ZE SZCZECINA
  • SŁAWOMIR I URSZULA ŁAŃCUCCY ZE SZCZECINKA
  • MARIA KAMILA KRUPA Z WĘGORZEWA
  • LIDIA BORKOWSKA Z WARSZAWY
  • KARPIŃSKA-ZALESKA ANETA  (z rodziną) Z  GDAŃSKA
  • OLA FRANKÓW  Z  KOSZALINA
  • AGATA ZŁOTOCKA ZE SZCZECINKA (AKTUALNIE Z TRÓJMIASTA)          
  • SŁAWOMIR I BOŻENA KULA  Z  BORNEGO SULINOWA
  • MAIK’ AGENCJA REKLAMOWA –  JANUSZ BABICZ i BARBARA TYNECKA-BABICZ Z LUBLINA
  • KINGA I JOE MANING – WIELKA BRYTANIA
  • ALEKSANDRA RYNDAK ZE SZCZECINKA
  • ELŻBIETA I DAREK SYCHLA ZE SZCZECINKA
  • ROMUALD I EDYTA POLOK Z  BERLINA, NIEMCY
  • MARYSIA I FRANEK KURANT Z JANKOWA, BISKUPICE
  • MH-INFORMATYKA – BARTŁOMIEJ ŁAŃCUCKI (z rodziną) Z KOSZALINA
  • MAŁGORZATA I GWIDON LEWANDOWSCY ZE  SZCZECINKA
  • AGNIESZKA DUWE Z LĘBORKA
  • URSZULA BURGIEŁ ZE SZCZECINKA (AKTUALNIE Z POZNANIA)          
  • JANISZEWSKA MONIKA Z GDYNI
  • MACIEJ KUPIS I ANIA KIWAK ZE STARACHOWIC
  • MAGDA DZIUBA ZE  SZCZECINKA (AKTUALNIE Z TRÓJMIASTA)           

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Wybaczcie zwłokę, nareszcie upalne życie w Kuala Lumpur odrobinę zwolniło tempa. Pada dziś, czas więc pisać…

To był niesamowity tydzień. Od rana w niedzielę, czułam napięcie, czy mnie będą pamiętać, czy się nie zmieniły. Szybko, zniknęły wszelkie wątpliwości, już w bramie otoczyła nas gromadka dzieciaków. Łzy napłynęły mi do oczu, przy pierwszym „Hello Tyskaaaaa!”.

Niedziela upłynęła nam na zabawie, rozmowach, uściskach no i poznaniu nowych mieszkańców. Dzieci oprowadziły nas po domu, dużo się zmieniło w ciągu roku od mojej ostatniej wizyty. Nowe daszki nad szkołą, jadalnia, zagajnik dla świń. Ale nic nie mogło się równać nowej, dużej działce, i budowie nowego większego domu. Tutaj, należy się małe sprostowanie. Podczas wymiany maili z Mom, nastąpiło małe nieporozumienie wynikające z niedoskonałości angielskiego. Napisała „We have to build the new house before rain season” co ja zrozumiałam jako „Musimy zbudować (od początku) dom przed porą deszczową” a ona miała na myśli „Musimy dokończyć dom przed porą deszczową”.  Za nieporozumienie przepraszam, wprowadziłam Was w błąd, aczkolwiek stało się to nieumyślnie. Na szczęście, udało się znaleźć, nawet lepszy niż domek, sposób, by przekazać zebrane pieniądze. Ale o tym za chwilę.

I tak, okazało się, budowa nowego domku rozpoczęła się już jakiś czas wcześniej. Konstrukcja, dach i podłogi były już gotowe. Dwóch stolarzy wątpliwego doświadczenia, pracowało nad ścianami, oknami i drzwiami oraz wykończeniem pomieszczenia dla rodziców. W prowizorycznej stolarni, docinali deski, które jak się dwa dni później okazało, kosztują majątek.

We wtorek, ku zdenerwowaniu Foresta, okazało się że deski 3 kategorii, które w tartaku chcieli nam sprzedać, okazały się najlepszym dostępnym drewnem w okolicy.  Źle przechowywane, źle cięte, słabej jakości – w dodatku drogie. Cała ta sprawa okazała się częścią jednego wielkiego „drzewnego” dramatu w Kambodży, na którego nie mieliśmy wpływu, więc z bólem w sercu, zapłaciliśmy za niezbędną ilość i rozpoczęliśmy budowę. Czego?

Kuchnia! Czy to nie wspaniały pomysł?! Na domek, zrzucało się wielu ludzi z różnych krajów, a kuchnia z jadalnią, będą tylko od nas, Polaków. Kto jak kto, ale lubimy dobrze zjeść, prawda? Więc, kuchnię i jadalnię, buduje się poza „murami” domku sypialnego. Są to osobne pomieszczenia, budowane na poziomie gruntu (domek jest na 2,5m podwyższeniu). „Nasza”  kuchnia, będzie miała 2 ściany i zadaszenie, będzie otwarta w kierunku domku, tworząc w środku coś na kształt dziedzińca. Wszystko, stoi na metrowym usypie, wyznaczonym na podstawie zeszłorocznej linii wysokości wody powodziowej (którą widać wyraźnie na każdym murze w mieście).

W środę, drewno na stoły i blat kuchenny, zdobyliśmy z wycinki w pasie wału przeciw-powodziowego, który rząd wreszcie postanowił umocnić i oczyścić. Kilka godzin negocjacji, dużo dźwigania i udało się zdobyć wspaniałe kawałki idealne na stoły. No i zaoszczędzone 200$, można wydać na wyposażenie. W związku z tym, że tu wciąż gotuje się na węglu, ustawiając garnki na glinianych „wiadrach” w żarem, najbezpieczniej jest mieć „kuchenkę” na ziemi.

Kilka dni, zajęło nam „badanie” „sztuki” budowlanej i „myśli” inżynierskiej, gdyż wiele rozwiązań było bardzo „innowacyjne”. Utrudniona komunikacja ze stolarzami nie przyspieszała prac, ostatecznie udało się wprowadzić kilka niezbędnych poprawek, jak podparcie stropu i wzmocnienie podłogi w domku. Uszczelnienie ścian, miejsca na okna i drzwi, posadzka i pomieszczenia na parterze i lokalizacja łazienek – wiele spraw należało przedyskutować. Na szczęście, udało się sprawy doprowadzić „poprawnie” do końca.

W piątek, w związku z tym, że deszcze odrobinę opóźniły budowę, zdążyliśmy tylko przygotować teren pod „naszą” kuchnię i jadalnię. W przyszłym tygodniu, powinnam dostać raport od Mom, wtedy uaktualnię wieści o postępie prac.

Sobota, upłynęła nam na zabawie, odrabianiu lekcji, angielskim, grach i śpiewaniu. No i zdjęciach. I przytulaniu. I pytaniach „When you will be back, Tyska?!” „When you return Peter?!” Padła więc kolejna obietnica, za rok! I już mam pomysł na przyszłoroczną akcję – zbudujemy dzieciakom szkołę!! Miejsce, gdzie na spokojnie będą mogły się uczyć matematyki, języka Khmerów i angielskiego od wolontariuszy.  Może Ty przyjedziesz tu z nami ??

By (już drugi) raport z akcji Błękitny Domek był kompletny, poniżej znajduję się lista zakupów. I tak, za uzbierane 1100 US$ kupiliśmy:

  • 2,5 m³ drewna na budowę kuchni i jadalni (deski, słupki i kantówki)
  • Transport drewna z tartaku na teren budowy    =>600US$
  • 250 kg ryżu
  • 5 kg mięsa wieprzowego
  • 15 litrów oleju palmowego do smażenia
  • 10 kg cukru
  • 10 kg soli
  • 5 kg czosnku
  • 18 butelek sosu chilli
  • 12 butelek sosu sojowego
  • 5 kg mąki ryżowej
  • 10 kg makaronu
  • 8l sosu pomidorowego
  • 2l sosu rybnego
  • 40 kartoników mleczka sojowego (czekoladowego)
  • 50 puszek soku jabłkowego (w ramach polskich rarytasów)
  • 4 ciasta bananowe
  • Transport – Tuk-Tuk     => 250US$
  • 2 miesięczny zapas szamponu
  • 10 kg proszku do prania
  • 1kg wybielacza
  • 5l płynu do mycia naczyń
  • Tasak
  • Łyżki
  • Pałeczki do jedzenia     => 150US$

Ostatnie 100US$ postanowiliśmy przeznaczyć na małe przyjęcie, przy okazji urodzin Sophy i ostatniego wspólnego wieczoru. Podczas gwarnej dyskusji, zostało postanowione (nasza propozycja „wycieczki” na basen, została odrzucona, na poczet wyżerki i otwartej przestrzeni) , że jedziemy na piknik za miasto. I tak pieniądze poszły na:

  • Transport (ciężarówka, na której pace przejechaliśmy radośnie przez miasto)
  • 10 grillowanych kurczaków
  • Napoje
  • Prezent dla Sophy (różowe sandałki na koturnie, z kwiatkiem, wedle wyboru)

Zdjęcia, już wkrótce!

Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powodzenia akcji!